W poprzedniej katechezie była mowa o „niezwykłych czynach, cudach i znakach”, jakimi Bóg potwierdził posłannictwo Jezusa Chrystusa, wedle słów apostoła Piotra, wypowiedzianych w dniu Pięćdziesiątnicy w Jerozolimie. Kontynuując ten temat, należy dzisiaj stwierdzić, że Chrystus, dokonując owych „cudów – znaków”, działał własną swą mocą, we własnym imieniu, równocześnie zaś w najgłębszym zjednoczeniu z Ojcem. Tak więc raz jeszcze stajemy tutaj wobec tajemnicy Syna Człowieczego – Syna Bożego, który przekracza swoim Ja wszelkie ograniczenia ludzkiej kondycji — choć przecież przynależy do niej z własnego wyboru oraz wszystkie możliwości ludzkiej realizacji czy choćby ludzkiego poznania.
Rzut oka na poszczególne wydarzenia zapisane przez Ewangelistów, pozwala nam stwierdzić tajemniczą obecność, w imię której Jezus dokonuje swych cudów. Tak więc, odpowiadając na błaganie trędowatego, który mówi do Jezusa: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”, Chrystus, zdjęty ludzkim uczuciem litości, wypowiada słowa, które w tym wypadku są bardziej Boskie niż ludzkie: „«Chcę, bądź oczyszczony!» Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony” (por. Mk 1,40-42). Podobnie w wypadku paralityka, którego spuszczono przez otwór w dachu. „Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!” (por. Mk 2,1-12).
W wypadku córki Jaira czytamy: Jezus „ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Thalitha kum»; to znaczy: «Dziewczynko, mówię ci, wstań!» Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła” (Mk 5,41-42). W wypadku młodzieńca z Nain: „«Młodzieńcze, tobie mówię wstań!» Zmarły usiadł i zaczął mówić” (Łk 7,14-15).
Tak jak w wielu podobnych sytuacjach, w słowach Jezusa rozbrzmiewa wola oraz moc, na którą się powołuje i którą objawia w sposób tak bardzo naturalny, jak gdyby do Jego tajemniczej natury należała władza przywracania ludziom zdrowia, a nawet życia!
Na osobną uwagę zasługuje wskrzeszenie Łazarza, bardzo szczegółowo opisane przez czwartego Ewangelistę. Czytamy naprzód: „Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: «Ojcze, dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał». To powiedziawszy zawołał donośnym głosem: «Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!» I wyszedł zmarły” (J 11,41-44). W szczegółowym opisie tego wydarzenia uwydatnia się, że Jezus dokonuje wskrzeszenia własną mocą, a równocześnie w najściślejszym zjednoczeniu z Ojcem. Potwierdza się tu prawda wypowiedzi Jezusa: „Ojciec Mój działa […] i Ja działam” (J 5,17). Równocześnie jest to jakby zapowiedź słów, które Jezus skieruje do Apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy, mówiąc o swoich związkach z Ojcem, więcej jeszcze — o tym, że jest współistotny Ojcu.
Ewangelie ukazują różnorodność cudów – znaków, które potwierdzają, że moc Boga działająca w Jezusie Chrystusie wychodzi poza świat ludzi i objawia się również jako władza nad siłami przyrody. Znamienna jest tu scena burzy na jeziorze: „Naraz zerwał się gwałtowny wicher”. Przerażeni Apostołowie – rybacy budzą Jezusa, który spał w łodzi. „On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!» […] nastała głęboka cisza”. Apostołowie widząc to, zlękli się i mówili jeden do drugiego: „Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?” (por. Mk 4,37-41).
Do tego rodzaju wydarzeń należą również cudowne połowy ryb, jakich Apostołowie – rybacy dokonują, po uprzednio nieudanych próbach, na słowa Jezusa (por. Łk 5,4-6; J 21,3-6). Jeśli chodzi o strukturę wydarzenia, podobny jest także „pierwszy znak” w Kanie Galilejskiej, gdzie Jezus nakazuje sługom „napełnić stągwie wodą”, a potem zanieść staroście weselnemu tę wodę, która „stała się winem” (por. J 2,7-9). Tak przy cudownych połowach, jak i w Kanie Galilejskiej, działają ludzie: rybacy – Apostołowie i słudzy weselni, ale jasne jest, iż nadzwyczajny skutek działania pochodzi nie od nich, ale od Tego, który im polecił działać i który sam działa swoją tajemniczą, Boską mocą. Potwierdzeniem jest reakcja Apostołów, a zwłaszcza Piotra, który po cudownym połowie „przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: «Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny»” (Łk 5,8). Jest to jeden z wielu przykładów tego, jak duże emocje, wyrażające się w postaci pełnej szacunku bojaźni czy nawet przerażenia, przeżywają zarówno Apostołowie — w tym przypadku Szymon Piotr — jak i inni ludzie, gdy czują na sobie powiew Boskiej tajemnicy.
Później, po wniebowstąpieniu Chrystusa, podobna „bojaźń” będzie ogarniała tych ludzi, którzy będą patrzyli na „znaki i cuda” spełniane przez Apostołów (por. Dz 2,43). Dzieje Apostolskie mówią, że „wynoszono też chorych na ulice i kładziono na łożach i noszach, aby choć cień przechodzącego Piotra padł na któregoś z nich” (Dz 5,15). Jednakże te „znaki i cuda”, jakie towarzyszyły początkom apostolskiego Kościoła, były dokonywane przez Apostołów nie we własnym imieniu, ale w imieniu Jezusa Chrystusa, a więc nie były niczym innym, jak dalszym potwierdzeniem Jego Boskiej mocy.
Czytamy z przejęciem słowa Piotra skierowane do człowieka chromego, który oczekiwał jałmużny przy bramie świątyni jerozolimskiej: „«Nie mam srebra ani złota […] ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!» I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go. A on natychmiast odzyskał władzę w nogach i stopach” (Dz 3,6-7). Podobnie zwraca się Piotr do człowieka sparaliżowanego, imieniem Eneasz: „«Jezus Chrystus cię uzdrawia, wstań i zaściel swoje łóżko!» I natychmiast wstał” (Dz 9,34).
Inny książę Apostołów, Paweł, wspominając w Liście do Rzymian to, czego dokonał jako „sługa Chrystusa Jezusa wobec pogan” (por. Rz 15,16), śpieszy z wyjaśnieniem, iż jedyną jego zasługą był sam fakt pełnienia tej służby: „Nie odważę się jednak wspominać niczego poza tym, czego dokonał przeze mnie Chrystus w doprowadzeniu pogan do posłuszeństwa [wierze] słowem, czynem, mocą znaków i cudów, mocą Ducha Świętego (Rz 15,18-19).
Początkowy okres w życiu Kościoła, a zwłaszcza czasy ewangelizacji świata przez Apostołów, obfitowały w owe „czyny niezwykłe, cuda i znaki”, które przyobiecał Jezus (por. Dz 2,22). Ale można powiedzieć, że towarzyszyły one zawsze dziejom zbawienia, a zwłaszcza momentom przełomowym dla realizacji Boskiego planu. Tak było już w Starym Testamencie w związku z „wyjściem” Izraela z niewoli egipskiej i wędrówką do ziemi obiecanej pod wodzą Mojżesza. Kiedy nadeszła „pełnia czasu” (Ga 4, 4) wraz z wcieleniem Syna Bożego, owe cudowne znaki działania Bożego nabrały nowego znaczenia i stały się bardziej skuteczne dzięki Boskiej władzy Chrystusa i związaniu ich przez Apostołów i licznych świętych Kościoła z Jego Imieniem, a więc z Jego prawdą, obietnicą, mandatem i chwałą. Także dziś dokonują się cuda i w każdym z nich można odnaleźć oblicze Syna Człowieczego – Syna Bożego, a także potwierdzenie daru łaski i zbawienia.
W Imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!