„Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1,15). Jezus Chrystus został posłany od Ojca, „aby głosić dobrą nowinę ubogim” (por. Łk 4,18). Był — i pozostaje — pierwszym jej zwiastunem, pierwszym ewangelizatorem, jak to rozważaliśmy w poprzedniej katechezie, nawiązując również do słów Pawła VI z Evangelii nuntiandi: Chrystus jest nie tylko głosicielem Ewangelii, Dobrej Nowiny — ale sam jest Ewangelią.
Poprzez całokształt swego posłannictwa, przez wszystko, co czyni i czego uczy, na koniec przez swój krzyż i zmartwychwstanie „objawia człowiekowi samego człowieka”, odsłania perspektywy tej szczęśliwości, do której Bóg wezwał i przeznaczył człowieka od początku. Orędzie ośmiu błogosławieństw syntetyzuje poniekąd to wezwanie, w którym zawiera się równocześnie cały ewangeliczny etos odkupienia.
Tak więc posłannictwo Chrystusa związane z objawieniem Dobrej Nowiny (Ewangelii) jest skierowane do człowieka. Jest na człowieku „ześrodkowane”, poniekąd „antropocentryczne”. Równocześnie ten zasadniczy zwrot ku człowiekowi jest gruntownie osadzony w objawieniu królestwa Bożego, w zwiastowaniu jego przyjścia i bliskości: „przybliżyło się królestwo Boże […] wierzcie Ewangelii” (por. Mk 1,15).
Jest to więc „Ewangelia królestwa”: jej „antropocentryzm” poprzez całe posłannictwo Chrystusa zakorzeniony jest w tym „teocentrycznym” wymiarze, któremu na imię królestwo Boże. Chrystus głosi Ewangelię tego królestwa, a równocześnie całym swoim posłannictwem urzeczywistnia królestwo Boże, przyczynia się do tego, iż rodzi się ono i rozwija, jak ziarno rzucone w doczesne dzieje człowieka i świata. Staje się takim faktem i rzeczywistością poprzez słowo Ewangelii, a nade wszystko przez całe ziemskie życie Syna Człowieczego, zwieńczone w tajemnicy paschalnej Jego krzyżem i zmartwychwstaniem. Tym swoim „posłuszeństwem aż do śmierci” (por. Flp 2,8) Chrystus zapoczątkował nową fazę w ekonomii zbawienia, której kres nadejdzie wtedy, gdy Bóg zacznie być „wszystkim we wszystkich”; sprawił, że królestwo Boże prawdziwie zaczęło się urzeczywistniać w dziejach człowieka i świata, co w ziemskim biegu tych dziejów stale napotyka na zasadniczy opór z powodu „nieposłuszeństwa pierwszego Adama” (por. Rz 5,19), który swojego ducha poddał „Księciu tego świata” (por. J 14,30).
Dotykamy tutaj sprawy centralnej, krytycznego poniekąd momentu w całym posłannictwie Chrystusa – Syna Bożego, sprawy, do której jeszcze wypadnie powracać na dalszym etapie tych katechez. Jeśli w Chrystusie królestwo Boże w sposób zasadniczy „przybliżyło się”, więcej — uobecniło w dziejach człowieka i świata — to równocześnie jego spełnienie należy nadal do przyszłości. I dlatego Chrystus nakazuje nam modlić się do Ojca: „przyjdź królestwo Twoje” (por. Mt 6,10).
Sprawy powyższe należy stale mieć przed oczyma, gdy — w obecnej katechezie — będziemy się zajmować Chrystusową Ewangelią w wymiarze tego, co głosił On o królestwie Bożym. Był to temat „wiodący” ewangelicznego przepowiadania Jezusa z Nazaretu. O królestwie Bożym mówią nade wszystko liczne przypowieści, tak znamienne dla Jego nauczania. Królestwo to jest podobne do nasienia, które siewca zasiewa w uprawianą przez siebie rolę (por. Mt 13,3-9). Nasienie to przeznaczone jest na to, aby „wydało plon”, ten jednak zależy również od gleby, na jaką ziarno upadło (por. Mt 13,19-23).
Kiedy indziej Jezus przyrównuje królestwo Boże (królestwo niebieskie u św. Mateusza) do ziarna gorczycy, które jest „najmniejsze ze wszystkich nasion”, lecz gdy wyrośnie, staje się rozłożystym drzewem, na którego gałęziach znajdują schronienie ptaki powietrzne (por. Mt 13,31-32). Porównuje też Jezus wzrost królestwa Bożego do „zaczynu”, który zakwasza mąkę, przemieniając ją w chleb na pokarm dla ludzi (por. Mt 13,33). Jednakże wzrost królestwa na roli tego świata musi być także odczytywany poprzez przypowieść o pszenicy i kąkolu, jaki na roli obsianej pszenicą posiał „nieprzyjaciel” (por. Mt 13,24-30). Tak tedy rosną na roli świata dobro i zło, pszenica i kąkol razem aż do „czasu żniwa”, czyli do dnia sądu Bożego. Jest to następna znamienna aluzja do eschatologicznej przyszłości ludzkich dziejów. Nawiązując raz jeszcze do przypowieści o siewcy, trzeba równocześnie powiedzieć, że wzrost nasienia, którym jest „słowo Boże”, zależy od tego, jak zostanie ono przyjęte na glebie ludzkich serc: w zależności od tego przynosi owoc „stokrotny […] sześćdziesięciokrotny […] trzydziestokrotny” (Mt 13,23).
Jezus głosi także, iż królestwo Boże nie jest przeznaczone dla jednego tylko narodu, jedynie dla „ludu wybranego”. „Ze Wschodu i Zachodu” ma do niego wejść wielu ludzi, by „zasiąść do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem” (por. Mt 8,11).
Nie jest to bowiem żadne królestwo w znaczeniu doczesnym i politycznym. Nie jest ono „z tego świata” (por. J 18,36), jakkolwiek wśród „tego świata” zostało zaszczepione i pośród niego ma się rozwijać i wzrastać. Dlatego też Jezus odsuwa się od rzeszy, która chciała uczynić Go królem („gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę”, J 6,15). W przeddzień męki zaś prosi Ojca w wieczerniku za uczniów, aby pozwolił im żyć wedle królestwa Bożego: „Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata” (J 17,15-16). Królestwo Boże ma wzrastać w sercach uczniów pośród „tego świata”, ale spełni się w świecie przyszłym, „gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale […]. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody” (Mt 25,31-32). Znów więc mamy do czynienia z perspektywą eschatologiczną.
Dla dopełnienia obrazu królestwa Bożego ogłoszonego przez Jezusa musimy podkreślić, że jest ono królestwem Ojca, którego prosimy, tak jak nauczył nas Jezus: „przyjdź królestwo Twoje” (por. Mt 6,10; Łk 11,2). Ojciec Przedwieczny ofiarowuje ludziom (przez Chrystusa i w Nim) zbawienie i przebaczenie. Pełen miłości czeka na ich powrót, tak jak ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym (por. Łk 15,20-32), bo Bóg jest prawdziwie „bogaty w miłosierdzie” (Ef 2,4).
W tej perspektywie rodzi się też cała ewangelia nawrócenia, którą Jezus głosi od początku: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1,15). Nawrócenie do Ojca, do Boga, który „jest miłością” (1 J 4,16), łączy się z przyjęciem miłości jako przykazania „nowego”. Miłości Boga — „to jest największe i pierwsze przykazanie” (Mt 22,38) — i miłości bliźniego — przykazanie „podobne […] do niego” (Mt 22,39). „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali”, uczy Chrystus, „tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie” (J 13,34). Dochodzimy tu do samej istoty królestwa Bożego w człowieku i w dziejach. W ten sposób całe Prawo — etyczne dziedzictwo Starego Przymierza — ma doznać wypełnienia, osiągnąć swą Bosko-ludzką pełnię. W Kazaniu na Górze Jezus daje temu wyraz, mówiąc: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić” (Mt 5,17).
Jezus uwalnia człowieka od „litery prawa”, aby wprowadzić go w jego „ducha”, bowiem, jak mówi św. Paweł, sama „litera zabija”, a tylko „duch ożywia” (por. 2 Kor 3,6). Braterska miłość, jako odbicie i udział w miłości Bożej, jest zasadą ożywiającą nowe Prawo, które jest jakby konstytucjonalną podstawą królestwa Bożego3=.
Wśród przypowieści, w jakie Chrystus przyobleka swe nauczanie o królestwie Bożym, znajduje się też przypowieść o królu, „który wyprawił ucztę weselną swemu synowi” (Mt 22,2). Przypowieść ukazuje naprzód, że wielu zaproszonych nie przybyło, znajdując różne wymówki. Wtedy król zaprosił ludzi z „rozstajnych dróg”, aby zasiedli przy jego stole. Ale nie wszyscy wśród nich okazali się godni tego zaproszenia, ponieważ nie mieli „szaty godowej”.
Przypowieść o uczcie można rozważać, porównując ją z przypowieścią o siewcy i siejbie. Obydwie prowadzą do jednego wniosku: nie wszyscy zaproszeni zasiądą do uczty — nie wszystkie ziarna wydadzą plon. Zależy to od tego, jaka będzie odpowiedź na zaproszenie, jak zostanie przyjęte ziarno słowa Bożego. Od tego, w jaki sposób będzie przyjęty Chrystus, który jest siewcą, a także synem króla i oblubieńcem, o czym zresztą sam mówi. „Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi?” (Mk 2,19) — zapytał kiedyś Chrystus swych słuchaczy, czyniąc aluzję do surowości Jana Chrzciciela — „Nie mogą pościć, jak długo pana młodego mają u siebie” (Mk 2,19).
Tak więc królestwo Boże jest wielką ucztą weselną, na którą Ojciec niebieski zaprasza ludzi, w komunii miłości i radości ze swoim Synem. Wszyscy są na nią wezwani i zaproszeni, ale każdy ponosi odpowiedzialność za przyjęcie bądź odrzucenie zaproszenia, za respektowanie obowiązującego na tej uczcie prawa.
Jest to prawo miłości. Płynie ono z łaski Bożej obecnej w człowieku, który je przyjmuje i zachowuje, uczestnicząc całym swym życiem w paschalnej tajemnicy Chrystusa. Miłość ta urzeczywistnia się w dziejach ponad wszelką odmową ze strony zaproszonych i ponad ich niegodnością. Chrześcijanin żyje nadzieją, że ta miłość urzeczywistni się także w każdym „zaproszonym”, dlatego, że paschalną „miarą” tej oblubieńczej miłości jest krzyż, jej świadectwem eschatologicznym zmartwychwstanie Chrystusa. W Nim Ojciec „uwalnia nas spod władzy ciemności […] i przenosi do królestwa umiłowanego Syna” (por. Kol 1,13). W Nim też „mamy odkupienie” i żywot wieczny, jeśli tylko odpowiemy na wezwanie Ojca.
Przyszło do was Królestwo Boże