PARAFIA POSTOLISKA                      NUMER RACHUNKU BANKOWEGO 30124056311111001048075892
Dlaczego?

Dlaczego?

Dlaczego ludzie chorują na raka? Dlaczego trzęsienia ziemi niszczą całe miasta? Dlaczego ludzie muszą pracować w pocie czoła, by z trudem zarobić na utrzymanie rodziny?

Prawdopodobnie dość często zadajemy sobie podświadomie tego rodzaju pytania, ale rzadko mówimy o nich otwarcie. Pochłonięci codziennymi obowiązkami rzadko zatrzymujemy się na chwilę, żeby świadomie zadać sobie pytanie „Dlaczego?”.

Aż nagle zdarza się coś, co budzi nas z letargu. Rozwodzą się nasi rodzice. Ktoś porywa małą dziewczynkę na ulicy. Członek naszej rodziny dowiaduje się, że ma raka. To sprawia, że na chwilę przystajemy w biegu, ale potem szybko wracamy do postawy wyparcia, w której trwamy do kolejnego nieszczęścia, kolejnej tragedii. Nachodzi nas myśl, że nastąpiła jakaś pomyłka, że sprawy potoczyły się w niewłaściwym kierunku. Przecież życie powinno wyglądać inaczej!

A zatem dlaczego dzieją się złe rzeczy? Dlaczego świat nie jest lepszym miejscem?

Odpowiedź na to pytanie, pytanie Dlaczego?, można znaleźć w Biblii. Nie jest to odpowiedź, która spodobałaby się większości z nas -- świat jest taki, jaki jest, ponieważ w pewnym sensie sami sobie na to zapracowaliśmy.

Czy to brzmi dziwnie?

Co mogłoby spowodować, by świat stał się inny, niż jest? Kto mógłby zapewnić wszystkim ludziom niekończące się życie wolne od bólu i cierpienia?

Bóg mógłby tego dokonać. Ale nie czyni tego, przynajmniej jeszcze nie teraz. To powoduje, że gniewamy się na Niego. Tłumaczymy sobie, że Bóg nie może być wszechmocny i kochający, bo gdyby był, to świat nie wyglądałby w ten sposób.

Mówimy to z nadzieją, że Bóg zmieni zdanie w tej sprawie. Liczymy na to, że wywołując w Nim poczucie winy sprawimy, iż Bóg zmieni swoje postępowanie.

Ale Bóg nie wydaje się tym poruszony. Dlaczego?

Bóg pozostaje przy swoim stanowisku (nie zmienia już teraz biegu wydarzeń), ponieważ daje nam to, czego się domagaliśmy -- świat, w którym traktujemy Go tak, jakby był nieobecny i niepotrzebny.

Pamiętasz historię Adama i Ewy? Adam i Ewa zjedli „zakazany owoc”. Tym owocem było przekonanie, że mogą zignorować to, co Bóg im powiedział lub dał, i prowadzić swoje życie w oddzieleniu od Niego. Adam i Ewa mieli nadzieję, iż mogą stać się jak Bóg, bez Niego. Przyjęli pogląd, że istnieje coś cenniejszego niż sam Bóg, coś cenniejszego niż osobista przyjaźń z Bogiem. Świat w jego obecnym kształcie -- ze wszystkimi przykrymi konsekwencjami -- jest rezultatem wyboru dokonanego przez naszych prarodziców.

Ich historia jest jednak także historią każdego z nas. Któż nie powiedział -- jeśli nie wyraźnie, to przynajmniej w głębi serca -- „Boże, chyba dam sobie radę bez Ciebie. Tym razem sam przez to przejdę, ale dzięki za propozycję pomocy”.

Wszyscy próbujemy prowadzić życie bez Boga. Dlaczego to robimy? Prawdopodobnie dlatego, że wszyscy przyjęliśmy fałszywe przekonanie, iż istnieje coś cenniejszego, coś ważniejszego niż Bóg. Dla różnych ludzi są to różne rzeczy, ale sposób myślenia pozostaje taki sam -- „Bóg nie jest najważniejszy, są od Niego ważniejsze sprawy w życiu. Tak naprawdę wolę radzić sobie bez Niego”.

A jak reaguje na to Bóg?

Bóg na to pozwala. Wielu z nas doświadcza bolesnych konsekwencji swoich własnych lub cudzych wyborów sprzecznych z Bożymi drogami, takich jak morderstwo, wykorzystanie seksualne, chciwość, kłamstwo, oszustwo, oszczerstwo, cudzołóstwo, porwania itd. Za wszystkimi tego rodzaju przejawami zła stoją osoby odrzucające Boga i odmawiające mu możliwości wywierania wpływu na ich życie. Prowadzą je w sposób, które uznały za stosowny, wyrządzając krzywdę sobie samym i innym ludziom.

A jak na to wszystko patrzy Bóg? Bóg nie stoi z założonymi rękami, ale wychodzi nam naprzeciw powodowany współczuciem i nadzieją, że opamiętamy się i zwrócimy do Niego po pomoc i prawdziwe życie, które chce nam dać. Jezus powiedział: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”1. Jednak nie każdy chce się do Niego zwrócić. Jezus skomentował to w następujący sposób: „Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani! Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swe pisklęta zbiera pod skrzydła, a nie chcieliście”2. W innym miejscu Jezus sprowadza wszystko do naszej więzi z Nim: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia”3.

A jak wyjaśnić sytuacje, w których życie po prostu okazuje się niesprawiedliwe? Jak ustosunkować się do okrutnych okoliczności, których doświadczamy w naszym życiu, a które zostały spowodowane nie przez nas samych, lecz przez inne osoby? Kiedy czujemy, że jesteśmy ofiarą czyjegoś zachowania, warto pamiętać, że Bóg także doświadczył okrutnego traktowania ze strony innych. Bóg doskonale rozumie, przez co przechodzimy.

Nic nie jest tak bolesne i niesprawiedliwe jak to, co Jezus zniósł w naszym imieniu -- opuszczony przez przyjaciół, wyszydzony przez tych, którzy w niego nie uwierzyli, bity i torturowany przed ukrzyżowaniem, a następnie przybity do krzyża i wystawiony na publiczne pośmiewisko, by umrzeć powolną śmiercią przez uduszenie. Stwórca człowieka pozwolił ludziom, by zadali mu śmierć, aby wypełnić Pismo i uwolnić nas od naszego grzechu. Wszystko to nie było dla Jezusa zaskoczeniem -- wiedział, co ma nastąpić, znał dokładnie każdy szczegół, cały ból i upokorzenie. „Mając udać się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze rzekł do nich: «Oto idziemy do Jerozolimy: tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie; a trzeciego dnia zmartwychwstanie»”4.

Wyobraź sobie, że wiesz o czymś równie strasznym, co ma ci się przydarzyć. Jezus rozumie emocjonalne i psychiczne katusze. Tej nocy, której miał być wydany, wziął ze sobą kilku przyjaciół i udał się na modlitwę. „Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: «Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną!» I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: «Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty»”5. Jezus powierzył tym trzem przyjaciołom swoje najskrytsze tajemnice, jednak oni nie zrozumieli głębi jego udręki, a kiedy wrócił po zakończeniu modlitwy, zastał ich śpiących. Jezus rozumie, co to znaczy samotnie przeżywać ból i dojmujący smutek.

Jan w swojej ewangelii podsumowuje to w następujący sposób: „Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego”6. „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”7.

Nie ulega żadnej wątpliwości, że na tym świecie jest wiele bólu i cierpienia. Można je częściowo wytłumaczyć samolubnymi, nienawistnymi postawami i działaniami ludzi. Niektórych przypadków nie da się wytłumaczyć w tym życiu. Ale Bóg ofiaruje nam siebie. Mówi nam o tym, że sam również wiele wycierpiał i jest świadomy naszego bólu i naszych potrzeb. Jezus powiedział swoim uczniom „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka!”8. Mamy wiele powodów, aby się bać i niepokoić, ale Bóg daje nam swój pokój, który jest większy niż jakikolwiek życiowy problem. On jest przecież Bogiem, Stwórcą, jedynym bytem istniejącym odwiecznie, osobą, która stworzyła wszechświat.

Przy całej swojej mocy Bóg jest zarazem kimś, kto zna nas osobiście, kto wie nawet o najdrobniejszych, najmniej znaczących szczegółach naszego życia. Jeśli Mu zaufamy, jeśli oprzemy się na Nim, to mimo wszelkich napotkanych trudności On zachowa nas bezpiecznie. Jezus stwierdził: „To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat”9. Jezus przeszedł przez najboleśniejsze doświadczenie -- przez śmierć -- i pokonał ją. Jeśli Mu zaufamy, On przeprowadzi nas bezpiecznie przez trudne okoliczności tego życia i wprowadzi nas w życie wieczne.

Możemy przejść przez życie z Bogiem lub bez Boga. Jezus modlił się: „Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich”10.