„Ukrzyżowany […] za nas pod Poncjuszem Piłatem, został umęczony i pogrzebany”. Nawiązując do tych słów Symbolu wiary — Składu Apostolskiego, ostatnia katecheza została poświęcona śmierci Chrystusa jako wydarzeniu, które posiada swój historyczny charakter i tłumaczy się także w świetle historycznych okoliczności. Symbol wiary również i na to wskazuje, odwołując się do Ewangelii, które dostarczają więcej informacji na ten temat. Równocześnie jednak uwydatnia, iż ta krzyżowa śmierć Chrystusa jako ofiara za grzechy stała się „ceną” Odkupienia człowieka wszystkich czasów: „Ukrzyżowany za nas”, „dla nas ludzi i dla naszego zbawienia”.
Nasuwa się tu pytanie, czy Jezus był świadomy tego celu swego posłannictwa: kiedy i w jaki sposób osiągnął świadomość swojego powołania do złożenia ofiary za grzechy świata. W związku z tym należy przypomnieć, że nie jest rzeczą łatwą prześledzenie ewolucji świadomości Jezusa w czasie: Ewangelia o tym wspomina (por. Łk 2,52), lecz nie dostarcza elementów pozwalających na zdefiniowanie etapów tego procesu.
Przytoczone podczas uprzednich katechez liczne fragmenty Ewangelii świadczą o tym, że Jezus miał jasną świadomość swego posłannictwa: miał świadomość tego tak żywą, że zdecydowanie sprzeciwiał się tym, którzy — powodowani przywiązaniem do Niego — chcieli zawrócić Go z drogi, jak w przypadku Piotra, któremu odpowiedział: „Zejdź Mi z oczu, szatanie” (Mk 8, 33).
Jezus wiedział, że ma przyjąć „chrzest” krwi (por. Łk 12,50), zanim jeszcze Jego przepowiadanie i postępowanie natrafiło na sprzeciw i wrogość kręgów Jego ludu, które zdecydowały o Jego losie. Jest świadomy spoczywającego na Nim oportet (trzeba), zawartego w odwiecznym zamierzeniu Bożym (por. Mk 8,31), zanim jeszcze okoliczności historyczne doprowadziły do spełnienia się tego, co zostało zapowiedziane. Rzeczywiście, przez pewien czas Jezus nie mówi o swojej przyszłej śmierci, choć od początku jest świadomy posłannictwa mesjańskiego, o czym świadczy sposób, w jaki mówi o sobie w nazaretańskiej synagodze (por. Łk 4,16-21); wie, że racją wcielenia, celem Jego życia jest wypełnienie odwiecznego planu Boga dotyczącego zbawienia. „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mk 10,45).
W Ewangeliach możemy znaleźć liczne potwierdzenia świadomości Jezusa co do Jego przyszłego losu, związanej z poznaniem Bożego planu zbawienia.
Odpowiedź Dwunastoletniego przy „znalezieniu w świątyni” już jest jakby pierwszym wyrazem tej świadomości. Jezus, tłumacząc Maryi i Józefowi, że „winien być w sprawach swego Ojca” (por. Łk 2,49), daje poznać, że jest wewnętrznie zorientowany ku przyszłym wydarzeniom, a równocześnie już jako Dwunastoletni przygotowuje na to najbliższe sobie istoty, zwłaszcza Matkę.
Kiedy przyjdzie czas rozpoczęcia mesjańskiej działalności, Jezus stanie w rzędzie tych, którzy przyjmowali Janowy chrzest pokuty w Jordanie. Jeśli tak czyni — i to pomimo sprzeciwu Chrzciciela — to daje w ten sposób poznać, że jest posłany, aby stać się „solidarnym” z grzesznikami, aby przyjąć na siebie brzemię grzechów ludzkości, na co zresztą wskazały słowa Jana: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1,29). Słowa te są echem i syntezą zarazem tego, co zapowiedział Izajasz o Słudze Jahwe: „przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. […] Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. […] Jak baranek na rzeź prowadzony. […] Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie” (Iz 53,5-7.11). Niewątpliwie słowa Jana Chrzciciela, które wyrażały proroctwo i oczekiwanie zawarte w Starym Testamencie, współbrzmią z mesjańską świadomością Jezusa.
Znajdujemy też w Ewangeliach inne momenty i inne wypowiedzi, które świadczą o tym, że świadomość mesjańska Jezusa z Nazaretu była zorientowana w stronę ofiarniczej śmierci. W jakiś sposób świadczą o tym słowa o przyjaciołach Oblubieńca, jego uczniach, którzy nie mogą „pościć”, jak długo Oblubieniec jest z nimi, „lecz przyjdzie czas — mówi Jezus — kiedy zabiorą im pana młodego [Oblubieńca], a wtedy będą pościć” (Mt 9,15). Można powiedzieć, że jest to wypowiedź aluzyjna. Aluzja ta ukazuje zarazem, jaki był stan świadomości Chrystusa.
Z Ewangelii wynika ponadto, że Jezus nigdy nie zaakceptował żadnej myśli ani wypowiedzi, która sugerowałaby ziemski sukces Jego działalności. „Znaki” i cuda, jakie czynił, łatwo mogły stworzyć podatny grunt do takiej sugestii. Lecz Chrystus rozwiewał wszelkie nadzieje i iluzje, bowiem wiedział, iż Jego posłannictwo mesjańskie nie może wypełnić się inaczej, jak tylko poprzez ofiarę.
W stosunku do swych uczniów Chrystus kierował się przy tym odpowiednią „pedagogią”. Zaznacza się ona szczególnie wyraźnie w momencie, w którym Apostołowie dojrzeli do przeświadczenia, wyrażonego przez Szymona Piotra, że Jezus jest prawdziwym Mesjaszem (czyli Chrystusem): „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16,16) — te słowa są poniekąd punktem szczytowym dojrzewania Dwunastu poprzez doświadczenia, które zdobyli towarzysząc Jezusowi. I oto, właśnie po tym wyznaniu (w okolicach Cezarei Filipowej), Chrystus po raz pierwszy mówi o swojej męce i śmierci. „I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie” (Mk 8,31; por. także Mt 16,21; Łk 9,22).
Słowa surowej nagany pod adresem Piotra, który nie chciał przyjąć tego, co słyszał („Panie, nie przyjdzie to na Ciebie”, por. Mt 16,22), świadczą, jak głęboko i jak całkowicie świadomość Chrystusa była przeniknięta pewnością tej ofiary. Być Mesjaszem, to znaczy ostatecznie i definitywnie „dać swoje życie na okup za wielu” (Mk 10,45). Od samego początku Chrystus widzi taki ostateczny sens swojego posłannictwa. Odrzuca natomiast wszystko, co miałoby być zaprzeczeniem tego zbawczego celu. Zaznacza się to już w czasie kuszenia, gdy kusiciel usiłuje sprowadzić Chrystusa na drogi pozornych sukcesów (por. Mt 4,5-10; Łk 4,5-12).
Jak słyszymy w przytoczonych tekstach, Chrystus zapowiada nie tylko swoją mękę i śmierć, ale dodaje również słowa o zmartwychwstaniu „dnia trzeciego”. Nie zmienia to w niczym istotnego znaczenia mesjańskiej ofiary przez śmierć krzyżową. Uwydatnia natomiast zbawcze i życiodajne znaczenie tej ofiary i tej śmierci. Możemy teraz stwierdzić, że należy to do najgłębszej istoty Chrystusowego posłannictwa: Odkupiciel świata jest tym, w którym ma dokonać się „Pascha”, czyli przejście do nowego życia w Bogu.
W tym samym duchu Chrystus przygotowuje Apostołów oraz przyszły Kościół. Droga, na którą mają wejść po śladach ukrzyżowanego Mistrza, będzie i dla nich drogą krzyża. „Wydawać was będą sądom i w synagogach będą was chłostać. Nawet przed namiestnikami i królami stawać będziecie z mego powodu, na świadectwo dla nich” (Mk 13,9), „wydadzą was na udrękę i będą was zabijać, i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów, z powodu mego imienia” (Mt 24,9).
Jak Apostołowie, tak i przyszły Kościół będzie uczestniczył w odkupieńczej męce i śmierci swego Pana. „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: […] Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość (J 16,20). Podobnie Kościół — tak jak Apostołowie — przez wszystkie czasy jest powołany do uczestnictwa w paschalnej tajemnicy Chrystusa, w jej pełni, w której z cierpienia i „smutku” — z ofiary krzyżowej — rodzi się „radość” nowego życia w Bogu.
Chrystus ma świadomość powołania do odkupieńczej ofiary